Test obiektywu Tamron 24-70 mm f/2.8 Di VC USD G2
Tytułem wstępu
Od ponad 2 lat przyjaźnię się z Tamronem 24-70mm f/2.8 w wersji G1 (model A007), który miał swoją premierę w 2012 roku. O wyborze właśnie tego szkła zadecydowało wiele czynników m.in. świetne opinie fotografów co do jakości zdjęć, rekomendacja DxOMark jako „The best standard zoom” i … cena, za którą można było tą stabilizowaną szklarnię zdobyć na własność. Przeżyliśmy wiele i spora część moich zdjęć była robiona właśnie Tamronem. Kilka miesięcy po światowej premierze następcy mojego poczciwego przyjaciela, a dzięki Tamron Polska i dystrybutorowi na Polskę – firma Foto-Technika otrzymałem do testów najnowszą wersję Tamrona 24-70 mm f/2.8 Di VC USD G2 (model A032). Większość fotografii przedstawiona w teście powstała przy wykorzystaniu aparatu pełnoklatkowego Nikon D750.
Jeśli chcesz dowiedzieć się czym różni się nowa wersja (G2) od poprzednika (G1) i czy warto zainwestować w najnowszy obiektyw firmy Tamron zapraszam do lektury.
Specyfikacja i budowa
Według zapewnień producenta nowa wersja obiektywu została wyposażona w dodatkowe uszczelnienia w tubusie, co ma zapewnić bezstresową pracę nawet w ciężkich warunkach. Odświeżono również konstrukcję optyczną (składa się z 17 elementów w 12 grupach [tyle samo co poprzednik]) gdzie zastosowano zmodyfikowane elementy XR, GM, LD oraz powłoki eBAND … Podstawowe parametry modelu G2 zamieściłem w poniższej tabeli.
Parametry techniczne | |
Zakres ogniskowych | 24-70 mm |
Zakres przysłon | Maks. f/2.8, min. f/22 |
Kąty widzenia | 84° 4′ – 34° 21′ (dla FX) |
Minimalna odległość ostrzenia | 38 cm |
maksymalny współczynnik powiększenia | 1:5 |
Elementów/grup | 17/12 |
Liczba listków przysłony | 9 |
Rozmiar filtra | 82 mm |
Waga | Canon – 905g/Nikon – 900g |
Features | |
Stabilizacja obrazu | TAK (5 EV) |
Autofocus | TAK |
Blokada tubusa | TAK (dla 24mm) |
Osłona przeciwsłoneczna | TAK (z blokadą) |
Pokrowiec | TAK |
Pierwsze co można zauważyć na szybki rzut oka to zmiana wyglądu. Tamron zrezygnował ze złotego paska na rzecz spójnej z innymi obiektywami serii SP (Super Performance) linii stylizacyjnej. Obiektyw prezentuje się ładnie, powierzchnia tubusa jest zmatowiona, gładka, a napisy na nim są białe i czytelne. Dostępne przełączniki (stabilizacji, focusa i blokady tubusa) są rozmieszczone w idealnych miejscach oraz zostały przeprojektowane i są teraz łatwo obsługiwane nawet w rękawiczkach. Niby drobny szczegół, ale na pewno docenimy to podczas fotografii nocnej gdzie szybko i bezproblemowo (nawet w rękawiczkach!) będziemy w stanie wyłączyć autofocus czy też stabilizację obrazu. Gumy na pierścieniach ostrości i ogniskowej są przyjemne w dotyku, a dzięki poprzecznej perforacji pewnie i szybko, acz z wyczuwalnym oporem zmienia się ustawienia. Guma odpowiedzialna za zoomowanie jest minimalnie węższa (było 33mm jest 25mm) co w żaden sposób nie wpływa na użytkowanie. Zmieniło się również miejsce oznaczania ogniskowej, które w nowym modelu jest bardziej oddalone od korpusu co ułatwia pracę.
Poniżej przedstawiam wizualne porównanie wersji G2 (z lewej) i G1 (z prawej):
Wraz ze zmianą ogniskowej obiektyw zmienia swoje zewnętrzne wymiary (111 mm przy 24 – 140 mm przy 70). Wewnątrz korpusu możemy zaobserwować, że tylna soczewka również zmienia swoje położenie odkrywając przy okazji elementy elektroniki (analogicznie jak w G1). O pełnej szczelności raczej nie możemy w tym przypadku mówić.
Średnica pierścienia filtrów wynosi 82 mm i jest spójna dla segmentu uniwersalnych zoomów (24-70). Warto mieć to na uwadze gdy będziemy planować zakup np. nakręcanych filtrów szarych. Koszt w miarę porządnego filtra ND 1000 to około 300 zł. Nie jest tanio, ale ma to również swoje plusy gdyż spora część obiektywów ma mniejsze średnice. Możemy więc kupić 1 filtr, a za pomocą aluminiowych pierścieni redukcyjnych (w cenie od 6 zł/sztukę) dopasować do każdej (mniejszej) średnicy. Korzystam z tego rozwiązania dla obiektywów o średnicy filtra 77, 67 mm i szczerze polecam.
Obiektyw zaopatrzony jest standardowo w pokrowiec, przedni i tylni dekielek oraz osłonę przeciwsłoneczną. Ta ostatnia odrobinę przytyła, jest masywniejsza a co najważniejsze została zaopatrzona w blokadę. Teraz aby ściągnąć tulipan należy go uwolnić za pomocą przycisku. Dobra zmiana! Koniec z samoczynnie odpadającymi osłonami.
AUTOREKLAMA
Stabilizacja, Autofocus
Stabilizacja … to przez nią zaczęła się moja przygoda z Tamronem. W momencie gdy dokonywałem zakupu G1 było to jedyne szkło spośród dostępnych 24-70 mm ze światłem 2.8, które oferowało taką funkcję. Po ponad 2 latach użytkowania wciąż jestem zadowolonym użytkownikiem. Według moich testów w warunkach polowych skuteczność stabilizacji w modelu G1 sięgała około 2-3 EV.
Praktycznie zaraz po rozpakowaniu przesyłki od FotoTechnika miałem okazję przetestować Tamrona G2 w reporterce przygotowując relację z wystawy kolegi. Pierwsze zdjęcie i szok! Toż do diabeł! Piekielnie skuteczna stabilizacja pozwoliła zrobić użyteczne zdjęcie przy czasie 0,4 sekundy! Warto zaznaczyć, że zdjęcie robiłem bez lampy na wyprostowanych rękach nad głowami gości (brak jakiejkolwiek stabilizacji ciałem). Po powrocie do domu postanowiłem ponownie przetestować system VC (Vibration Compensation) i ku mojemu zdziwieniu bez problemu powtórzyłem wynik z wystawy, a nawet poprawiłem osiągając przy ogniskowej 70 mm użyteczne zdjęcia z czasami 1/2 sekundy! Według mnie to świetna wiadomość dla osób fotografujących w trudnych warunkach oświetleniowych lub w miejscach gdzie nie można użyć statywu jak również dla zwolenników filmowania lustrzanką. Deklarowana przez producenta skuteczność na poziomie 5 EV to nie „chłyt marketingowy”, a realny wynik. Układ VC zaskakuje pozytywnie swoją cichą i niewyczuwalną pracą.
exif: 24 mm, f/8, iso 500, 0,4 sek., z ręki | exif: 70 mm, f/9, iso 100, 0,5 sek., z ręki |
Disclaimer: Układ stabilizacji działa bardzo efektywnie, ale nie zalecam pracy z długimi czasami podczas realnych zleceń. W teście, w warunkach domowych, udowodniłem, że da się uzyskać ostry obraz, ale nie jest to reguła i nawet najwspanialsza stabilizacja nie daje nam gwarancji, że każde zdjęcie będzie ostre.
Za działanie układu optycznej stabilizacji i autofocusa odpowiedzialny jest nowy, dwuprocesorowy układ sterowania. Działanie autofocusa w Tamronie zupełnie mnie satysfakcjonuje. Nie mam żadnych zastrzeżeń do jego pracy. Moje testy potwierdzają zapewnienia producenta … jest lepiej niż w poprzednim modelu, ale czy nastąpił jakiś kolosalny skok jak w przypadku układu stabilizacji – niekoniecznie. W wersji G1 było bardzo dobrze, teraz jest odrobinę szybciej. Praca systemu automatycznej ostrości jest praktycznie bezgłośna (silnik ultradźwiękowy – USD – Ultrasonic Silent Drive), precyzyjna oraz co chyba najważniejsze niezawodna. Na pewno warto dodać, że żaden z obiektywów Tamrona, który miałem w rękach nie wymagał korekt ostrzenia w aparacie ani kalibracji (testowane z Nikonem D750 oraz D610).
Błędy optyki (dystorsja, winietowanie, abberacje)
W przypadku jasnych, reporterskich zoomów ze światłem 2.8 mamy do czynienia ze skomplikowanymi układami optycznymi. Kilkanaście a nawet kilkadziesiąt elementów optycznych/soczewek, duży zakres ogniskowych, powłoki w kosmicznej technologii … Producenci dokładają wszelkich starań, aby skorygować prawa fizyki. Firma Tamron również rozwija swoją technologię, znacząco poprawia jakość produktów. Pewnie za rok, może dwa całkowicie wymieni swoją ofertę na nową serię SP. Trzymam kciuki!
Wracając do błędów optyki … zarówno wersja G1 jak i G2 nie są ich pozbawione. Pokrótce opisuję je poniżej.
Dystorsja to wada powodująca powstawanie wyraźnych zniekształceń obrazu i dotycząca praktycznie każdego układu optycznego. W testowanym modelu zjawisko najbardziej widoczne jest przy najszerszym kącie (24 mm) gdzie przyjmuje beczkowatą postać. Im bliżej środka zakresu ogniskowych tym lepiej. W okolicach 50 mm zanika prawie całkowicie, by po przekroczeniu 50 mm zamienić się w delikatną dystorsję poduszkową (patrz zdjęcia poniżej). Powyższa wada jest łatwa do skorygowania, a piszę o niej jedynie ku pamięci, aby zawsze przed przystąpieniem do obróbki zdjęcia skorygować ją w programie.
Kolejną wadą (również łatwą do usunięcia), ale występującą w testowanym szkle jest winietowanie (ciemniejsze boki kadru). Użycie obiektywu przy całkowicie otwartej przysłonie (f/2.8) pokazuje spore jak na tą klasę obiektywów zaciemnienie boków (patrz zdjęcia poniżej). Wraz z przymykaniem przysłony wartość przyciemnień maleje, aby w okolicach f/8 zaniknąć prawie całkowicie.
Abberacje chromatyczne widoczne są na granicach kontrastowych obszarów pod postacią kolorowej obwódki (zielonej lub fioletowej) zazwyczaj na rogach kadru. W przypadku Tamrona 24-70 mm wada ta nie jest w żaden sposób uciążliwa.
Wszystkie wady, o których wspomniałem są łatwe do usunięcia w programach do profesjonalnej edycji zdjęć na przykład firmy Adobe (Lightroom CC/Photoshop) i nigdy nie spędzały mi snu z oczu. Niestety na dzień pisania tego tekstu (12.11.2017) żaden z wymienionych wyżej programów nie był w stanie skorygować dystorsji i winietowania automatycznie (aktualnie pakiet Adobe wspiera obiektyw w pełni). Istnieją jednak co najmniej dwie proste drogi, aby takie korekty zaaplikować:
- ręcznie (dla zaawansowanych),
- lub sposobem. Wystarczy, że podpowiemy programowi kto jest producentem obiektywu (Tamron), a ten zastosuje odpowiednie korekty (co prawda bazując na profilu wersji G1, ale osobiście po zastosowaniu tego sposobu nie zauważyłem żadnych błędów).
Wrażenia z użytkowania i podsumowanie
Tamron 24-70 mm f/2.8 Di VC USD G2 to świetne szkło oferujące bardzo dobrą jakość obrazu, fajną plastykę, rewelacyjny układ optycznej stabilizacji oraz szybki i niezawodny autofocus. W porównaniu do poprzednika (G1) jest ładniejszy (chociaż o gustach się nie dyskutuje, mi podoba się bardziej), szybszy i już teraz jestem pewien, że zapracuje na dobrą opinię użytkowników. Oczywiście posiada również swoje wady np. większe winietowanie niż konkurencja, spora dystorsja na najszerszym kącie. Wady te jednakże łatwo skorygować w programach do obróbki zdjęć, więc w żaden sposób nie powinny dyskwalifikować go podczas poszukiwań jasnego obiektywu reporterskiego. Po kilku tygodniach użytkowania mogę śmiało napisać, że dobrze się z nim współpracuje. Przez cały okres trwania testu ani razu mnie nie zawiódł.
Czy poleciłbym ten obiektyw?
Jestem przekonany, że świetnie sprawi się w każdej dziedzinie fotografii. Dodatkowo dzięki piekielnie skutecznej stabilizacji uważam, że znajdzie nowych odbiorców również wśród filmowców. Odpowiedź na powyższe pytanie brzmi stanowczo – TAK.
Warto się nad nim zastanowić w przypadku gdy potrzebujemy jasnego szkła, a nie chcemy wydawać fortuny na systemowe odpowiedniki. Niezdecydowanych zapraszam na koniec artykułu gdzie prezentuję galerię wybranych zdjęć wykonanych testowanym obiektywem.
TAP-in czyli wisienka na torcie za 1 zł
Obiektywy firm trzecich z oczywistych względów nie są wspierane przez producentów aparatów. Może i nie ma w tym stwierdzeniu niczego odkrywczego, ale wyobraźcie sobie sytuację gdy do swojego ukochanego body zakupiliście wymarzone szkło (i niech to będzie Tamron serii SP). Podpinacie, testujecie i zonk. Na szerokim kącie BF (backfocus), a na wąskim FF (frontfocus). Wyjść z sytuacji jest kilka:
– można się załamać i rzucić fotografię (nie zalecam),
– spróbować mikroregulacji w body (o ile! jest w nią zaopatrzone, a ponadto jesteście w stanie wprowadzać różne ustawienia dla wielu ogniskowych! Jako Nikonowiec muszę niestety zmartwić braci (siostry też) gdyż w body mamy jedynie możliwość ustawienia jednej korekty dla całego zakresu ogniskowych co w opisanym przypadku niewiele pomoże (no chyba, że mówimy o D500 i D5),
– wysłać zestaw do serwisu przy okazji słono zapłacić i czekać nie wiadomo jak długo, aż odeślą,
– kupić TAP-in Console firmy Tamron i mieć problem z głowy!
Tym przydługim wstępem chcę zwrócić Waszą uwagę na wyjątkowo proste i przydatne urządzenie – TAP-in Console. Oferujące bardzo ważne funkcje do niedawna dostępne jedynie dla serwisów. Firma Tamron jako kolejna postanowiła wyjść użytkownikom naprzeciw co mnie osobiście bardzo cieszy!
Dlaczego TAP-in jest taki fajny?
Spośród wielu zalet urządzenia wybrałem trzy najbardziej użyteczne z mojego punktu widzenia. Najważniejsza z nich to precyzyjna korekta układu automatycznego ustawiania ostrości. Pod stwierdzeniem „precyzyjna” mam na myśli możliwość wprowadzania korekt na macierzy: ogniskowa i odległość ostrzenia. Dla odległości ostrzenia mamy dostępne trzy zakresy: bliski (minimalna odległość ostrzenia), środkowy i daleki (nieskończoność). Z kolei ilość zakresów ogniskowych zależy od modelu obiektywu (1 dla stałoogniskowych i wiele dla zoomów). W przypadku Tamrona 24-70 mm f/2.8 Di VC USD G2 możemy korygować lub wręcz personalizować działanie autofocusa za pomocą aż 12 pól.
Kolejną istotną kwestią jest możliwość aktualizowania firmware`u obiektywu.
Trzecią i równie przydatną funkcją jest możliwość zarządzania systemem stabilizacji obrazu (VC)
Lubicie mieć kontrolę i „władzę” nad Waszym sprzętem? Ja owszem 🙂 I nie zastanawiałbym się ani sekundy czy wydać ekstra 1 zł * na to urządzenie.
Więcej o TAP-in Console możecie przeczytać na stronie producenta: http://www.tamron.eu/pl/magazyn/blog/detail/833/
* – obecnie trwa promocja gdzie przy zakupie testowanego obiektywu stacja kalibrująca dostępna jest za 1 zł. Promocja trwa do 31 grudnia 2017 roku.
Galeria zdjęć
Podczas testów miałem okazję zabrać ze sobą obiektyw na plener w Islandii i Dolomitach. Spędziliśmy razem kilkanaście dni podczas których wykonałem kilkaset zdjęć. Kilka z nich prezentuję w galerii poniżej gdzie pod każdym zdjęciem znajdziecie opis parametrów. Zapraszam !
exif: 70 mm, f/9, iso 100, 8 sekund, filtr ND1000, statyw – zdjęcie prosto z puszki (po korekcie jasności i kontrastu)
exif: 24 mm, f/10, iso 100, 1/125 sekundy, statyw – panorama złożona z 6 pionowych kadrów
exif: 24 mm, f/9, iso 100, 1/60 sekundy, z ręki – zdjęcie prosto z puszki (po korekcie jasności i kontrastu)
exif: 24 mm, f/9, iso 100, 0,5 sekundy, statyw
exif: 70 mm, f/9, iso 100, 1/25 sekundy, statyw
exif: 32 mm, f/9, iso 100, 1/400 sekundy, statyw